Z dużej chmury mały deszcz

Mikołaj Szczepanowski Marcovia

 29 września 2013    14:31

Marcovia uległa skromnie 0:1 Hutnikowi Warszawa w ramach 11 kolejki ligi okręgowej. Mecz dostarczył dużo emocji, w których główną rolę odgrywał słabo dysponowany arbiter dzisiejszego spotkania. Mówi się, że dobrego sędziego poznaje się po tym, że nie widać go na boisku. W dniu dzisiejszym pan "sędzia" widoczny był za często.
Sam mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, czyli od ataków gości z Bielan. Na nasze szczęście żaden z nich nie zagrażał bramce strzeżonej przez Łukasza Bestrego. Po kilku minutach rozpoczęła się niemalże dosłowna walka na boisku. Zawodnicy obydwu drużyn nie przebierali w środkach i co chwilę, któryś z nich leżał na murawie. Dodatkowo po każdym odgwizdanym bądź nieodgwizdanym faulu przeciwnicy wdawali się w słowne utarczki oraz przepychanki. W tym momencie do gry powinien wkroczyć arbiter aby ostudzić zapędy piłkarzy obydwu drużyn. Niestety już pierwsze jego interwencje oraz decyzje pokazały, że nie będzie w stanie zapanować nad boiskowymi wydarzeniami. Fauli, pretensji, słownych zaczepek było z każdą minutę co raz więcej. W zasadzie przyćmiły one niemalże całą grę w pierwszej połowie. Hutnik, jako zdecydowany faworyt do awansu, prowadził grę. Jego zawodnicy byli częściej w posiadaniu piłki, ale klarowną sytuację stworzyli dopiero w 30 minucie. Na nasze nieszczęście zakończyła się ona fantastyczną bramką zdobytą przez Jakuba Polniaka. Napastnik goście minął aż trzech naszych defensorów po czym oddał precyzyjny strzał pod samą poprzeczkę. Nasz golkiper nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Marcovia grała bardzo ambitnie, ale po za kilkoma akcjami oskrzydlającymi nie zmusiła do wysiłku Damiana Krasiewicza. Golkiper Hutnika czuł się jak u siebie w domu ponieważ jest mieszkańcem naszego miasta i w przeszłości występował w juniorach oraz seniorach naszego klubu. Był to dla niego zatem szczególny mecz. Po stracie bramki Marcovia zaczęła grać nieco odważniej. Z przodu walczył jak zawsze Tomasz Bylak, ale w pojedynkę nie wiele mógł zdziałać. W środku pola natomiast dwoił się i troił Rafał Jeż. Nasz pomocnik wkładał w grę naprawdę wiele serca i zdrowia. Do przerwy wynik nie uległ już jednak zmianie i do szatni w lepszych nastrojach udawali się gracze z Bielan.
Po zmianie stron obraz gry wiele się nie zmienił. Hutnik w dalszym ciągu prowadził grę, Marcovia zaś starała się wyprowadzić jakiś jeden skuteczny kontratak. W dalszym ciągu dawał o sobie znać słabo dysponowany sędzia. Czym bliżej końca meczu tym pretensji i spornych sytuacji było znacznie więcej. Na murawie dominowała walka o dosłownie każdy centymetr. To wszystko sprawiało, że składnych akcji z obydwu stron było jak na lekarstwo. Goście z biegiem czasu dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale szwankowała skuteczność. Z naszej strony bardzo groźny strzał Adama Warszawskiego z rzutu wolnego. Nasz grający dziś trener uderzył mocno po ziemi i Krasiewicz miał problemy ze złapaniem piłki. Niestety żaden z naszych zawodników nie zdołał dopaść do odbitej przez bramkarza piłki. W 75 minucie znowu w głównej roli wystąpił arbiter, który ukarał Warszawskiego czerwoną kartką za niebezpieczne zagranie wślizgiem. Grający w przewadze Hutnik stworzył sobie znowu kolejne okazje, ale ciągle brakowało wykończenia. Siły wyrównały się w 86 minucie kiedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Piotr Leśniewicz. W końcówce swoje szanse miała także Marcovia. Najpierw Bylakowi zabrakło kilku centymetrów do oddania strzału z okolic "szesnastki" a następnie z rzutu wolnego groźnie uderzał Damian Pacuszka. Na minutę przed końcem ostatni strzał oddał jeszcze Bylak, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
Niestety mimo dużego zaangażowania Marcovia uległa ostatecznie Hutnikowi 0:1. Okazało się, że mimo wszystko goście nie byli tacy straszni jak przewidywano. Oczywiście obiektywnie należy przyznać, że z przebiegu gry należało im się to zwycięstwo, ale przy odrobinie szczęścia mecz mógł zakończyć się remisem. Szkoda tylko, że spotkanie przerosło sędziego, który zbyt często przeszkadzał w grze a zamiast ją uspokoić zaogniał.
W naszym zespole każdy zasługuje na słowa uznania ponieważ wszyscy zawodnicy zostawili na boisku sporo zdrowia. Starali się, ale przeciwnik zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Na pewno na szczególne wyróżnienie zasługują Rafał Jeż i Damian Pacuszka. Pierwszy z nich wykonywał dziś niemalże tytaniczną pracę na całym boisku. Najpierw w środku pola, a po zejściu Warszawskiego także z tyłu. W wielu momentach był motorem napędowym naszej drużyny. Natomiast Pacuszka był praktycznie bezbłędny (być może czegoś nie zauważyłem) w obronie. Jak na kapitana przystało wprowadzał wiele spokoju do gry. Dodatkowo spośród wszystkich zawodników na boisku wyróżniała go waleczna, ale niezwykle kulturalna gra. U tego zawodnika "kultura" gry jest na bardzo wysokim poziomie.
Następny mecz Marcovia rozegra na wyjeździe z Sokołem Serock.

Marcovia - Hutnik 0:1 (0:1)


Bramka: Polniak '30

Skład Marcovii:
Bestry - Buczek, Warszawski CZ, Pacuszka (C), Górski - Bugaj (Rodek), Piwko (Wilczyński), Jeż, Milewski, Kuranowski - Bylak

Trener: Adam Warszawski

Skład Hutnika:
Krasiewicz - P. Wielgosz (Kowalkowski), Pracki, Gnoiński, Goluch - Leśniewicz, Pragacz, Konopka (Zezula) - Uciński (Antosz), Polniak, Tarnowski (Szymaniak).

Tekst: Marcin Boczoń
[gallery]

Galeria

zdjecie: 56479
fot. 1
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 5
fot. 6
fot. 7
fot. 8
fot. 9
fot. 10
fot. 11
fot. 12
fot. 13
fot. 14
fot. 15
fot. 16
fot. 17
fot. 18
fot. 19
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry