Widowisko muzyczne jest kolażem scen teatralnych, które przeplatają się ze zdjęciami i filmami archiwalnymi. Wspomnienia ubogacają znane polskie piosenki. Widowisko to sto lat historii Polski opowiedziane na tle polskiej rodziny Poleskich. Narrator Radosław Pazura pojawia się na wybiegu wśród widowni, aby z przejęciem i nierzadko łzą w oku wprowadzać widzów w coraz to nowe odsłony najnowszej historii. Widowisko ogląda się z zapartym tchem, z niejedną uronioną ze wzruszenia łzą. Każdy na Placu czuje dumę z polskiej historii. Nikomu nawet się nie śni, aby wyjść przed końcem, jak sugerują media wspierające totalną opozycję.
Klamrą spinającą całe widowisko jest 100-letnia bohaterka o imieniu Wicia (Wiktoria), najstarsza z rodziny Poleskich, urodzona dokładnie 11 listopada 1918 roku, w dniu odzyskania przez Polskę niepodległości, która dociekliwej nastolatce, też Wiktorii, najmłodszej członkini rodu, opowiada barwną historię kilku pokoleń ich rodziny. Rodzina Poleskich, w której z pokolenia na pokolenie powstańcza szabla przechodzi z ojca na syna, związana jest z Narodowym Bankiem Polski. We wrześniu 1939 roku brat Wici eskortuje rezerwy złota (38 ton) z NBP przez Rumunię i Turcję do Francji. Widowisko nie pokazuje, całej trasy transportu polskiego złota przez Saharę i USA, aż do Wielkiej Brytanii, gdzie przechowywane jest do dnia dzisiejszego.
Owszem, pojawiają się swastyki, ale jako niezbędna i wielce wymowna charakteryzacja miejsc biorących udział w inscenizacji. Swastyki dodają dramatyzmu sytuacji i przenoszą widza w mroczną rzeczywistość II wojny światowej. Pojawiają się w odpowiednim momencie, kiedy pokazana jest okupowana Warszawa i defilada wojsk butnego Adolfa Hitlera. Wcześniej organizatorzy poprosili, aby na czas scen okupacji opuścić flagi biało-czerwone na widowni na Placu Piłsudskiego. Jak wiemy z historii, połączenie bieli i czerwieni było w czasie okupacji surowo zakazane. Dodatkowe wrażenie zawładnięcia Warszawą przez okupanta, robi piosenka 'Moje miasto nocą" zespołu De Mono pod koniec śpiewana również przez hitlerowskiego oficera w języku niemieckim. Niemcy traktowali Warszawę już jak swoją. Pewni, że ujarzmili to miasto na dobre.
Akcja toczy się wartko w różnych miejscach na Placu Piłsudskiego: w kamienicy, która wygląda bardzo realistycznie, choć z daleka przypomina olbrzymi domek dla lalek; na ulicy Wolności przed kamienicą; pod Pomnikiem Nieznanego Żołnierza; pod Krzyżem Papieskim a nawet na dachu kamienicy! Nie jest przesadą porównanie widowiska z musicalami takimi jak Mamma Mia czy nawet Skrzypek na Dachu.
Widowisko zawiera dużo wspomnień o miłości w rodzinie. Młodzi ludzie z rodziny Poleskich poznają swoich towarzyszy i towarzyszki życia, zakochują się w sobie i pobierają. Stąd piosenki "Z tobą chcę oglądać świat" Zbigniewa Wodeckiego i Zdzisławy Sośnickiej czy "W stronę słońca" (zatraceni w sobie tak bez końca) Eweliny Lisowskiej są jak najbardziej na miejscu, oddając atmosferę zakochania na śmierć i życie. Kto powiedział, że było zbyt sentymentalnie i ckliwie? Nic z tych rzeczy! Ponadto, są dwie piosenki Ryszarda Rynkowskiego na początek "Czas nas uczy pogody" i "Szczęśliwej drogi już czas", kiedy mowa jest o fali emigracji z lat 80-tych. Wszystko pięknie się komponuje.
Po Bitwie Warszawskiej, wybuch II wojny światowej a potem Powstanie Warszawskie. Organizatorzy mogliby pokazać, że na początku, w dniu wybuchu Powstania, opaski noszone były na lewym ramieniu. Dopiero 11 sierpnia, na rozkaz komendanta okręgu Warszawskiego Armii Krajowej por. Antoniego Chruściela ps. "Monter" przełożono opaski na prawe ramię. Na widowisku Powstańcy od razu noszą opaski na prawym ramieniu, choć jest to dopiero 1 sierpnia, dzień wybuchu Powstania.
W Widowisku nie może zabraknąć wzmianki o Żołnierzach Wyklętych. Brat Wici zostaje aresztowany, potem bezlitośnie katowany, aż w końcu unicestwiony strzałem z pistoletu. Poleski odmawia jakichkolwiek zeznań przed bezpieką. Kiedy już ledwo zipie i pluje krwią, jeszcze wydobywa z siebie ostatnie słowa: Niech żyje Polska! Co jakiś czas, podczas dwugodzinnego Widowiska, Narrator pojawia się wielokrotnie, aby podzielić się z widzami swoimi przeżyciami.
Kolejnym przystankiem, na którym zatrzymuje się pociąg historii jest czerwiec 1956 w Poznaniu, tam Wicia Poleska, dziennikarka, poznaje swojego przyszłego męża Zygmunta, opozycjonistę, który przygotowuje transparenty "Chcemy chleba". W pewnej chwili zostaje nakryty przez komunistów i postrzelony w ramię.
Nagle na rozstawionych na Placu Piłsudskiego telebimach pojawiają się archiwalne zdjęcia z grudnia 1970 roku, jak stoczniowcy i licealiści niosą martwego Janka Wiśniewskiego na białych drzwiach. Potem sierpień 80 i Solidarność, która powstała, ponieważ mieliśmy duchowych przywódców Narodu - niezłomnego Prymasa Tysiąclecia, Sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego, papieża Polaka św. Jana Pawła II, bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. Na szczęście, ani słowa nie ma o Lechu Wałęsie! T W Bolek został całkowicie przemilczany.
Szkoda tylko, że miesiąc temu w brytyjskiej telewizji ukazał się propagandowy film Andrzeja Wajdy pt. Wałęsa Człowiek nadziei. Anglicy nadal będą myśleli, że Solidarność powstała dzięki niezłomnemu Lechowi Wałęsie, że to bohater narodowy jakich mało.
Motto Widowiska:
Każda historia zaczyna się od pojedynczego człowieka.
W latach 70-tych, tuż przed swoją nagłą śmiercią, dziadek Poleski, słuchając Radia Wolna Europa, wypowiada tę myśl ku pokrzepieniu serca rozgoryczonego komunizmem wnuka.
Potem na Placu Zwycięstwa w 1979 roku w słynnej homilii Papieża Polaka oprócz słów "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi", padają również słowa o tym, że jednostka ma moc budowania dziejów:
... dzieje Ojczyzny, tworzone przez każdego jej syna i każdą córkę od tysiąca lat - i w tym pokoleniu, i w przyszłych - choćby to był człowiek bezimienny i nieznany, tak jak ten żołnierz, przy którego grobie stoimy...
W przemowie poprzedzającej Widowisko muzyczne Prezydent RP Andrzej Duda powiedział, że to w polskich rodzinach została przeniesiona wielka siła dążenia do wolności i zaznaczył, że naszego narodu nic nie jest w stanie złamać. "Zawsze będziemy nieustannie dążyli do wolności, taka jest Polska, tacy jesteśmy my - Polacy, tacy są nasi żołnierze" -podkreślił. Prezydent zaznaczył, że Polacy zawsze, niezależnie od okoliczności, dążyli do wolności. "My zawsze po cichu mówiliśmy: nie. A czasem głośniej. I w końcu wyrwaliśmy się. Możemy być dumni, bo to dzięki nam runął Mur Berliński. To my pierwsi złamaliśmy tamtą hegemonię. To jest widowisko i dzień naszej dumy z tego, kim jesteśmy i jacy jesteśmy. My, Polacy 1918-2018. My, Polska przez wielkie M i wielkie P. Niech żyje Polska! - dodał.
Tekst: Bogusława Sieroszewska
Zdjęcia: Szymon Stamawski, Polska Press oraz Bogusława Sieroszewska
Na koniec pozwolę sobie przytoczyć okolicznościowy wiersz markowianki, Grażyny Kurek z Pustelnika (na zdjęciu) :
Wszystkie te życzenia z serca wypływają,
Mówią jaka jesteś tym, co Cię nie znają.
Bądź Ty zawsze z nami, my będziemy z Tobą.
Ostatnie życzenie BĄDŹ ŚWIATA OZDOBĄ!