Promil zaskoczył "Księgowych"

Mikołaj Szczepanowski MareckaLigaFutsalu

 7 lutego 2014    21:22



Dol Bud - Grom 7:7



Trzecią kolejkę MLF otwierało spotkanie Dol Budu z Gromem. Obydwie drużyny chciały przede wszystkim zmazać plamę po ubiegłej kolejce. Dol Bud uległ w niej Niespodziance aż 4:16 a Grom przegrał z AGD Marking Słupno 1:10. Wszyscy zawodnicy byli więc mocno zmobilizowani aby tym razem pozostawić po sobie znacznie lepsze wrażenie.
Mimo, że spotkanie lepiej rozpoczęli zawodnicy nominalnych gości to jako pierwsi z bramki cieszyli się gospodarze. Już 5 minucie dobrą, składną akcję całego zespołu skutecznie wykończył Grzegorz Konopka. Podopieczni Grzegorza Wojdy nie zdążyli się nawet otrząsnąć po pierwszym ciosie a już otrzymali drugi. Tym razem golkipera Gromu pokonał Cezary Czachowski. W 7 minucie do głosu doszli goście, którzy zdobyli kontaktową bramkę po mocnym uderzeniu Piotra Jarosa. Napastnik z Marek co chwilę nękał Mariusza Wachowicza, ale bramkarz Dol Budu popisywał się co chwilę świetnymi interwencjami. W pewnym momencie gospodarze grali w przewadze jednego zawodnika gdy żółtą kartkę otrzymał Adam Stromecki, ale niestety nie wykorzystali tego przywileju. Grom natomiast po uzupełnieniu składu najpierw wyrównał za sprawą Jarosa a po chwili wyszedł na prowadzenie po celnym trafieniu Piotra Bogońskiego. W 17 minucie do remisu błyskawicznie doprowadził Cezary Czachowski. Jednak od czego Grom ma Piotra Jarosa jak nie od zdobywania kolejnych bramek. Dosłownie 60 sekund później najlepszy strzelec ligi znowu dał prowadzenie swojej drużynie. Jednak tego co po chwili zrobił najbardziej doświadczony zawodnik Gromu - Adam Stromecki chyba nikt nie będzie w stanie zrozumieć. Pomocnik gości mając na swoim koncie już jedną żółtą kartkę w bezsensowny sposób doprowadził do otrzymania drugiej a co za tym idzie w konsekwencji czerwonej. Osłabił zatem swój zespół na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy. Na jego szczęście koledzy przetrwali szturmowe ataki rywala i na przerwę schodzili prowadząc 4:3.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza czyli od szybko zdobytej bramki przez Grzegorza Konopkę. W mgnieniu oka odpowiedział jednak niezawodny Jaros i Grom w dalszym ciągu był w uprzywilejowanej sytuacji. W 31 minucie ten sam zawodnik zdobył swoja piątą bramkę i goście prowadzili już dwoma golami. Jednak rozluźnienie w grze sprawiło, że Dol Bud w ciągu dwóch minut dwukrotnie zaskoczył golkipera drużyny z Marek i kolejny raz mieliśmy remis - do protokołu meczowego znowu wpisali się Konopka i Czachowski. Walka cios za cios trwała w najlepsze. W 37 minucie Piotr Bogoński wyprowadził Grom na prowadzenie, ale po minucie bramkę na wagę remisu zaliczył Czachowski.
7:7 w zupełności odzwierciedla przebieg tego spotkania. Obydwie drużyny dążyły do zwycięstwa i nie trzymały się kurczowo własnej połowy. Remis jest jednak wynikiem w pełni sprawiedliwym. W ekipie Gromu kolejny raz cała odpowiedzialność zarówno za defensywę jak i ofensywę spoczywała na Piotrze Jarosie. Grzegorz Wojda nie mógł dokonać lepszego transferu. Strach jednak pomyśleć co by było gdyby Jaros pozostał w Niespodziance i Grom musiałby radzić sobie bez niego...
Dol Bud po trudnym początku ligi pokazał, że ambicją może nadrobić niektóre braki czysto piłkarskie. Jeżeli wszyscy zawodnicy będą podchodzić do kolejnych spotkań z takim zaangażowaniem jakie zaprezentowali w pojedynku z Gromem to z całą pewnością urwą punkty niejednemu przeciwnikowi. Wszystko jeszcze przed nimi.

Zawodnik meczu:
Piotr Jaros (Grom) zawodnik kompletny - to na nim opiera się cała gra Gromu. Harował ze wszystkich sił przez pełne 40 minut. Momentami wydawało się, że jest to pojedynek Dol Bud - Piotr Jaros. Do pełni szczęścia zabrakło mu jedynie zwycięstwa.

Dol Bud:

Konopka 5, 23, 32
Czachowski 6, 17, 33, 38
Grom:

Jaros Piotr 7, 15, 18, 24, 31
Bogoński 16, 37

TB - All Stars Jasienica 6:10

Obydwa zespoły nie miały na swoim koncie żadnej zdobyczy punktowej. Taki stan rzeczy sprawiał, że żaden z nich nie miał zamiaru kalkulować i liczyć na co najmniej jeden punkt. W głowach wszystkich zawodników zakodowana była gra tylko i wyłącznie o zwycięstwo. Świadczyć może o tym chociażby skład All Stars, który wzmocniony został Piotrem Kozą - jednym z najbardziej znanych golkiperów w okolicach. Kto dokładnie śledzi różne powiatowe rozgrywki wie doskonale, że tego golkipera dokładnie przedstawiać nie trzeba. Ku zaskoczeniu Koza nie wyszedł jednak w pierwszym składzie. Goście postanowili, że wyjdą na początek z bramkarzem, który strzegł ich świątyni w poprzednich kolejkach. Spotkanie lepiej rozpoczęli zawodnicy All Stars, którzy objęli prowadzenie już w 2 minucie po precyzyjnym strzale Konrada Bylaka. "Drinkersi" próbowali atakować, ale szybko stracona bramka wprowadziła sporo nerwowości w ich szeregi. Dopiero zdobyta w 6 minucie wyrównująca bramka uspokoiła grę podopiecznych Mikołaja Szczepanowskiego. Golkipera gości pokonał najlepszy strzelec TB - Piotr Wiechowicz. Dwie minuty później ten sam zawodnik dołożył drugie trafienie i losy spotkania zostały odwrócone. Po tej bramce między słupkami gospodarzy stanął wreszcie Piotr Koza. Już pierwsze jego interwencje pokazały, że "drinkersi" będą mieli duży problem ze zdobywaniem kolejnych bramek. All Stars natomiast, mając za plecami takiego bramkarza, mógł skupić się na spokojnym konstruowaniu akcji ofensywnych. Jedna z nich zakończyła się bramką zdobytą przez Wiśniewskiego. W 12 minucie Macieja Wojciechowskiego pokonał Konrad Bylak i tym razem to goście wyszli na prowadzenie. Golkiper TB dwoił się i troił skutecznie broniąc strzały Bylaka i Pietraka. W 17 minucie był jednak bezradny przy kolejnym dobrym uderzeniu Konrada Bylaka. Mimo kilku okazji z jednej i drugiej strony do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Drugie 20 minut rozpoczęło się od bramki zdobytej przez Marcina Pietraka. Gdy minutę później na listę strzelców wpisał się Bylak to wydawało się, że jest już po meczu. TB wzniosło się jednak na wyżyny swoich umiejętności i w ciągu pięciu minut zaliczyło aż 3 trafienia. W 24 i 25 minucie z pokonania bramkarza rywali cieszyć się mógł niezawodny Wiechowicz. Swoją cegiełkę dołożył także Robert Nieradka i zrobiło się już tylko 5:6. Ten zryw kosztował jednak zawodników Mikołaja Szczepanowskiego wiele sił. Widać było, że chęci są, ale akumulatory powoli padają. Goście wykorzystali ten sprzyjający im fakt bezlitośnie. Odpowiedzieli bowiem aż czterema bramkami. Trzy z nich zdobył Cezary Babańczyk a jedną Marcin Wiśniewski. "Drinkersów" stać było jeszcze tylko na jedno trafienie, które w 38 minucie zaliczył Nieradka. Jego bramka zmniejszyła jedynie rozmiar porażki i mecz zakończył się wynikiem 10:6 dla All Stars Jasienicy. Drużyna gości nie rozegrała może rewelacyjnego spotkania, ale wygrała zasłużenie. Można domniemywać, że gdyby w ich bramce przez pełne 40 minut stał Piotr Koza to TB miałoby mniej bramek na koncie. Zawodnicy All Stars Jasienica zdobyli pierwsze jakże cenne punkty. "Drinkersi" natomiast swoich pierwszych połowów muszą szukać w następnych meczach.

Zawodnik meczu:
Konrad Bylak (All Stars Jasienica) Najjaśniejszy oprócz Piotrka Kozy punkt swojej drużyny. To już kolejny mecz, w którym potwierdził swoje nietuzinkowe umiejętności. Z niecierpliwością czekamy jak wypadnie na tle takich rywali jak AGD Marking czy Niespodzianka.

TB: Wiechowicz 6, 8, 24, 25 Nieradka 28, 38
All Stars Jasienica: Bylak 2, 12, 17, 23 Wiśniewski 10, 30 Pietrak 22 Babańczyk 31, 31, 34

Incognito - Galacticos 9:6



Galacticos po ubiegłotygodniowej porażce stawili się w większej liczbie (poprzednio tylko 5-ciu). Młodzi dobrze wyszkoleni technicznie gracze, czasem mają problemy z wytrzymaniem fizycznej gry jaka zdarza się w MLF. Dlatego długość ławki rezerwowej w ich przypadku jest kluczowa.

Początek meczu to badanie się obu stron. W zasadzie przez dobrych kilka minut nie zobaczyliśmy porządnego strzału na bramkę. Te niemoc przerwał Bujalski w 9 minucie. Było to pewne zaskoczenie, ale nie takie jak fakt, że nie była to bramka przypadkowa. To Galacticos prowadziło grę. Obie drużyny grały bardzo uważnie w obronie i każdy gol w tym spotkaniu mógł mieć ogromne znacznie. Kolejne kilka minut spędziliśmy bez gola. W 16' wynik podwyższył Sójka. Końcówka połowy była emocjonująca. Zawodnicy w 2 minuty zdobyli więcej bramek niż w 18 pozostałych. Najpierw Sarnacki strzela kontaktowego. Później szybko wymiana ciosów i ostatecznie wynik pierwszych 20 minut to 3:2 dla Galacticos.

Niestety początek drugiej połowy nie był już tak ciekawy jak końcówka pierwszej. Dopiero w 27 minucie zobaczyliśmy kolejną bramkę autorstwa Kwiatkowskiego. Przez następne kilka minut mogliśmy obserwować jak Incognito powiększa przewagę. Bramki strzelali Sarnacki, Kwiatkowski i Rutkowski, jednak dużą rolę w tym odegrał kapitan zespołu Sebastian Puławski, który kilkoma ciekawymi interwencjami odzierał z nadziei Galactiocos.

Końcówka to powtórka z pierwszej części spotkania. Szybka wymiana ciosów. Z jednej strony Radzki, z drugiej Nowak i Bujalski. Ostatecznie o 3 bramki lepsi okazali się zawodnicy Puławskiego.

Zawodnik meczu:
Adrian Szubierajski

Incognito: Sarnacki 19, 32 Kwiatkowski M 20, 27, 29 Rutkowski 23, 32 Radzki 35, 37
Galacticos: Bujalski 9, 20, 38 Sójka 16 Nowak 34, 36

Niespodzianka - Kanonierzy 8:5



To starcie miało być hitem kolejki. Jednak dzień wcześniej okazało się, że Niespodzianka wystąpi w okrojonym składzie. Marecki potentat niespodziewanie otrzymał prawo startu w prestiżowym Pucharze Fanów. W efekcie na parkiet wyszedł bardzo mocny, ale jednak niekompletny zespół. Z kolei zespół Kanonierów utracił kapitana, Mateusza Grochowskiego oraz bramkarza Łukasza Paciorka. Między słupkami musiał stanąć zawodnik z pola - Karol Kupisiński.

Oba zespoły mecz rozpoczęły w dobrym tempie, jednak długo nie mogliśmy doczekać się gola. Dopiero Michał Ochman w 9 minucie znalazł drogę do bramki strzeżonej przez Kupisińskiego. Swoją drogą warto poświęcić chwilę dla tego zawodnika. Karol radził sobie dobrze w roli dla siebie niecodziennej, ponieważ mimo pewnych doświadczeń na bramce jest jednak cennym graczem z pola. Śmiało można postawić tezę, że Kanonierzy do meczy przystąpili nie tylko bez nominalnego bramkarza, ale bez serca zespołu. Karol niezależnie przeciwko komu gra potrafi zdominować swój fragment parkietu i wielokrotnie widać było jego brak w polu.

Im dłużej trwał mecz tym bardziej widać było przewagę Niespodzianki. Zespół ten długimi fragmentami kontrolował plac gry. Czuł się na tyle pewnie, że Krasiewicz nie miał obaw przed wysokim wychodzeniem z pola bramkowego, dzięki czemu zakończył mecz z dwoma trafieniami. Z drugiej strony warto podkreślić grę Kaczmarczyka. Popularny "Jogi" popisał się dużymi umiejętnościami w kreowaniu gry notując sporo decydujących podań.

Ostateczny wynik ustalił Szymanowicz w 39 minucie. Niespodzianka 8:5 Kanonierzy.

Zawodnik meczu:
Górny. Głównie za jego sprawą Niespodzianka kontrolowała mecz. Właściwie bezbłędny w obronie, często błyskotliwym dryblingiem lub podaniem otwierał drogę do bramki kolegom. Sam zaliczył dwa trafienia.

Niespodzianka: Ochman M 9 Polak 11, 25, 29 Krasiewicz 12, 33 Górny 15, 18
Kanonierzy: Pszczółkowski Piotr 10 Kaczmarczyk 16, 31 Tatuń A 34 Szymanowicz 39


AGD Marking 6:8 Prestige



Mecz zaczął się z ponad 15 minutowym opóźnieniem. Zawodnicy ze Słupna brali udział w turnieju "Puchar Fanów" w Warszawie. Tam doszło do sporego wypadku i nasi ligowcy kazali na siebie czekać mareckim kibicom.

Zespół ze Słupna spotkanie rozpoczął w czwórkę, co szybko wykorzystali zawodnicy Prestige, a dokładnie Pasek, który mocnym strzałem z prawego skrzydła dał prowadzenie swojemu zespołowi. Mimo utraty bramki trzeba podkreślić, że nawet w osłabieniu AGD Marking sprawiało bardzo dobre wrażenie. W międzyczasie na placu gry pojawiali się kolejni zawodnicy ze Słupna. W końcu w 7 minucie wyrównuje Włodarczyk, za chwilę poprawiają Jezierski i Odzimek. Pod koniec połowy gole dorzucili jeszcze Terpiłowski dla Prestige i Odzimek. 4:2 dla AGD po 20 minutach.

Wydawało się, że AGD wróciło na właściwe tory i powoli będzie powiększać przewagę. Prestige okazał się jednak wymagającym przeciwnikiem. Być może nie było momentów, w których to młody zespół z Marek by prowadził grę, ale dzielnie odpowiadał na ataki bardziej doświadczonych zawodników z Radzymina. Być może nie bez znaczenia było zmęczenie AGD po Pucharze Fanów, z którego przyjechali bezpośrednio do Marek. Warto podkreślić, że Prestige jest pierwszym zespołem, który strzelił tyle bramek Piotrowi Kowalczykowi.


Zawodnik meczu: Michał Odzimek.
Prestige: Pasek 2, 26 Terpiłowski 17, 24 Domański 31, 39
AGD: Włodarczyk 7 Jezierski 9, 34 Odzimek 11, 20, 31 Mędrzycki 21 Płócienniczak 23



Promil 11:10 In plus



Niespodziewanie mecz "księgowych" z Promilem okazał się najciekawszym spotkaniem kolejki. W roli faworyta do meczu przystępował In Plus. Promil może i miał nawiązać walkę, ale wydawało się, że prędzej czy później pęknie.
I już na początku lekkie zaskoczenie. Jasek wyprowadza Promil na prowadzenie. Zawodnicy Patryka Galla szybko doprowadzili do wyrównania, jednak później przez blisko 10 minut drużyny nie potrafiły wcelować w bramkę przeciwnika. Pierwszy drogę do bramki odnalazł Ryński, który przy pomocy kolegów zapewnił "księgowym" wydawałoby się bezpieczne dwubramkowe prowadzenie w pierwszej połowie. Warto podkreślić, że w tej części gry niezwykle skutecznie grał Jasek, który jeśli sam nie strzelał to wykonywał decydujące podanie. Ten zawodnik przyzwyczaił nas do solidnego poziomu, jednak trudno przypomnieć sobie mecz, w którym odegrał, aż taką rolę.
Drugą połowę rozpoczęło trafienie Ratke. Za chwilę poprawił Jasek i jedną sztukę dorzucił Rosiński. W pięć minut In Plus roztrwonił przewagę. Niby za chwilę wyrównał Ryński, jednak już w następnej akcji sprawnym dryblingiem zwiódł obronę rywali Fronczek i znów na prowadzeniu był Promil. Teraz już nie było żartów. Księgowi zwarli i szyki i szybko strzelili 3 bramki. W tym momencie było 10:8 dla In Plusu. W 36 minucie po raz drugi swoją świetną grę podkreślił Rosiński, strzelając bramkę na 9:10. Zawodnik ten przez okrągłe 40 minut walczył na całej długości parkietu i był najważniejszym graczem "Promilu" tego wieczora. Wydawało się, więc że gol "Bolka" będzie już ostatnim gol tego wieczora, a jego wysiłek nie przyniesie zespołowi punktów. W ostatniej minucie niespodziewanie zabłysnął Nowak. Kapitan "Promilu" przez cały mecz dawał przyzwoite zmiany, w defensywie bez większych błędów, w ofensywie jednak wciąż czegoś brakowało - szybkości, celności, szczęścia. Nie wiadomo co się stało w 40 minucie meczu, być może niczym Super Saiyan Nowak kumulował moc, która wybuchła w ostatnich 30 sekundach. Najpierw gol z niczego, Promil wywalczył piłkę w środku pola, a Nowak kropnął mocno w stronę bramki Bestrego (przy okazji - ciekawy transfer pomiędzy dwoma mareckimi potentatami, rok temu "Major" grał w Niespodziance) i ... remis. Za chwilę wznowienie, "księgowi" ze środka wycofują do prawego obrońcy, ten przez całą szerokość boiska do lewego? a po drodze znów Nowak, który przejął piłkę i bez zbędnej zwłoki strzelił na bramkę niebieskich. 11:10 dla Promilu.

Postać meczu:
Marcin Nowak. Najlepszym zawodnikiem był Rosiński, trzeba to wyraźnie napisać. Niesamowitą pierwszą połowę miał Jasek. Jednak najważniejszą postacią spotkania okazał się Marcin Nowak. To o jego dwóch golach będziemy jeszcze długo rozmawiać.


In Plus: Ryński 3, 11, 14, 27, 31, 33 Popiół 12 Częścik 14 Różycki 18, 32
Promil: Jasek 2, 13, 19, 23 Ratke 20, 22 Rosiński 25, 36 Fronczek 27 Nowak 40, 40

*


*

Galeria

zdjecie: 61769
fot. 1
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 6
fot. 7
fot. 8
fot. 9
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry