Marecki portal - Jak to się zaczęło?

Rafał Redeł

 1 października 2003    19:01

Rozmowa w pierwszą rocznicę powstania portalu marki.net.pl

KRZYSZTOF: Jak to się zaczęło?? Ano siedzę sobie spokojnie przed ekranem, aż tu przychodzi e-mail od niejakiego Rafała z zaproszeniem na forum Marek w portalu GW. Zaglądam tamże i co widzę - grupa ludzi dyskutuje (czasem zawzięcie) na "markowe" tematy. Różne posty czytam pilnie i widzę zaproszenie do oglądania "Nieoficjalnej kroniki Marek", no więc udaję się na stronę powyższą i widzę jak Rafał pracowicie zbiera informacje na temat Marek. Dzwonię więc do niego i mówię: "wie Pan ja to robię zawodowo więc może pomogę jakoś?", a on mówi może nie Pan itd. ...
Na początku portal znajdował się pod adresem www.marki.avn.pl ale szybko zmienił adres na dzisiejszy i tak już zostało. Zaczynaliśmy jeszcze z Gają i Jarkiem pierwsze koncepcje, dyskusje, zasady wypracowywaliśmy właśnie wtedy. W większości funkcjonują one do dzisiaj:
- brak płatnych reklam,
- darmowe udostępnianie miejsca w serwisie "organizacjom użyteczności publicznej",
- apolityczność,
- nagłaśnianie pozytywnych zjawisk w życiu miasta
- publikowanie wszelkich użytecznych informacji....
Potem były wybory. Na początku zamierzaliśmy publikować programy wyborcze kandydatów ale ze względu na "poziom dyskusji" narzucony przez jednego z nich zrezygnowaliśmy z tego. Natychmiast ów kandydat zarzucił nam "tchórzostwo i chowanie głowy w piasek". Było gorąco... forum Marek biło wtedy wszelkie rekordy popularności.
W okolicach wyborów płynnie zmieniał się skład redakcji pojawili się Ania i Tomek wnosząc nieco życia i pogody ducha w nasze konkretno-zblazowane rozmowy. Ania najpierw pojawiła się na forum z tekstem: "zacznijcie coś robić" miała mocne wejście.

RAFAŁ: Wybory samorządowe '2002 były pierwszym trudnym momentem w działalności portalu. W wielu dyskusjach dało się wówczas zauważyć, że próbuje się nas klasyfikować jako stronników jednego lub drugiego kandydata. A my naprawdę nie chcieliśmy mieć z tym zbyt wiele wspólnego - choć sytuację komplikował fakt, że byłem mimowolnym świadkiem niektórych działań najbardziej kontrowersyjnego z kandydatów na burmistrza oraz decyzja o kandydowaniu na radnych ze strony dwóch ówczesnych współpracowników portalu. Była we mnie obawa, że te wybory zmiotą także naszą - Bogu ducha winną - inicjatywę. Obawy mogły być o tyle uzasadnione, że w trakcie kampanii niektórzy nie chcieli podejmować z nami współpracy, uważając nas za stronników tego kandydata, którego akurat nie lubili. Zaimponowała mi wówczas postawa Krzysztofa, który traktował tę sytuację ze spokojem. I rzeczywiście: przepychanki wyborcze minęły szybko a portal właśnie skończył rok.
Po wyborach było już spokojniej - portal zamieszczał coraz więcej materiałów o życiu lokalnej społeczności, a także - głównie dzięki Ani i Tomkowi - zaczął nawet wychodzić z internetu do świata realnego (Sylwester na Safaji, uzupełnianie rozkładów na przystankach, udział w wiosennych porządkach w mieście).
Wiele pomysłów wciąż czeka na wprowadzenie w życie, wiele spraw "nawarstwia się i spiętrza", bo nadal jest nas trochę mało. Chętni do współpracy nie pchają się drzwiami i oknami, a czasem - gdy już się pojawią - zniechęcają się bardzo szybko. Ale przecież mamy jeszcze następne lata :-)

ANIA: Portal Społeczności Marek to owoc działań i zabiegów Rafała i Krzysztofa. W wielu rozmowach, które prowadziliśmy nie odnalazłam jednak nawet cienia dominacji ze strony jednego ani drugiego...Demokratyczni są i wyjątkowo i kompatybilni. Co ja mogę powiedzieć... dołączyłam do nich chyba w listopadzie 2002... i tak się ta współpraca kręci do dziś.
Krzysiek zazwyczaj zbiera nas do galopu wyciągając swój terminarz, w którym skrzętnie notuje kto, co i na kiedy ma zrobić. Straszy mnie groźną miną, gdy mówię do niego "redaktor techniczny", a że przy tym świetnie gotuje to nasze redakcyjno-rodzinne spotkania kończą się zwykle wspaniałą wyżerką przy dobrej muzyce, której jest pasjonatem.
Rafał uwielbia wszystkie markowe nowinki techniczne pojawiające się na rynku. Teraz organizuje coś co sam nazywa serwerownią. Jest zawsze na bieżąco z tym co na świecie i w powiecie. W każdym problemie potrafi odnaleźć "drugą stronę" i właśnie to jego "...jednak z drugiej strony..." często żarliwość naszych rozmów podsyca. Dodam jeszcze, że najczęściej spotykamy się razem z dzieciakami u państwa Bychowskich i nazywając ich salon "pokojem redakcyjnym" doprowadzamy żonę Krzyśka do ataku śmiechu (lub wkurzenia ;-))
Tak to mniej więcej wygląda od kuchni ta pasjonująca nas przygoda z redagowaniem Portalu, któremu stuknął właśnie roczek. Prawdopodobnie uczcimy to imprezą urodzinową z tortem i stolatem ... ale "o tem potem".

KRZYSZTOF: Demokracja powiadasz? Myślę że nie do końca jest to kwestia demokracji, a bardziej kompatybilności na samym początku ustaliliśmy po prostu kto i w jakich kwestiach ma zdanie ostateczne i już. Co prawda nie było sytuacji, w której trzeba by ten "straszliwy podział" przywoływać ale gdzieś w podświadomości on tam jest.
Co do wyborów rzeczywiście kilka razy usłyszeliśmy mało sympatyczną odmowę współpracy uzasadnianą naszym rzekomym zaangażowaniem politycznym ale brało się to głównie z niedoinformowania. Zresztą na podobne problemy zdarza nam się trafiać do dziś - czasem jesteśmy zmuszani do udowadniania, "że nie jesteśmy wielbłądem". Natomiast "zmiecenie naszej inicjatywy" jak to Rafale określiłeś grozi nam tylko z naszej strony. Jak kiedyś dojdziemy do wniosku, że już nie dajemy rady walczyć z ciągłym "oporem materii", nie mamy już do tego siły... Zresztą ja osobiście od samego początku byłem osobą najmniej entuzjastycznie nastawioną do idei robienia portalu z uporem maniaka powtarzałem, że na samym entuzjazmie i "świetnych pomysłach" daleko nie zajedziemy, że taka robota to rzeczywiście "robota" i ciągła walka z ludźmi żeby dostarczali nam materiały do publikacji i ciągłe udowadnianie że nie jesteśmy wielbłądem itd...
Ale na razie mamy ciągle masę nowych pomysłów i koncepcji, na których realizację brakuje nam czasu jak na przykład pomysł na współpracę z redagowaną w Markach stroną www.mniammniam.pl dzięki której nasze redakcyjne spotkania rzeczywiście "kończą się wspaniałą wyżerką" jak to Aniu napisałaś. Myślę, że w ogóle nasze spotkania mają przeogromny wpływ na portal mimo iż wcale nieczęsto obgadujemy sprawy bezpośrednio z nim związane ;-).

RAFAŁ: Wracając jeszcze na chwilę do działań w świecie realnym - choć ten wirtualny czasem zdaje mi się sympatyczniejszy - dobrym testem naszej wytrwałości były (i są nadal) akcje "przystankowe". Pomysł był bodajże Krzyśka - chcieliśmy poprzez rozwieszanie rozkładów jazdy autobusów na przystankach przeciwstawić się na naszą skromną skalę wandalizmowi a także oczywiście zareklamować portal, o którym informacje znajdują się pod przygotowanymi przez nas rozkładami. Początki były naprawdę trudne: pierwszą partię rozkładów - rozwieszonych przez Anię, Krzyśka i Tomka - zerwano z większości przystanków w przeciągu kilku godzin. Uzupełnione tego samego dnia, znikły ponownie. Nic tylko uciekać z powrotem do świata wirtualnego. Na szczęście inżynierowie po raz kolejny udowodnili swą przewagę nad magistrami - Krzysztof stopniowo wypracowywał technologię, z którą zrywacze coraz trudniej dawali sobie radę. Ja - niestety skromny magister, gdzie mi do tajemnej wiedzy inżynierskiej - też próbowałem coś wykombinować, ale skończyło się to zniszczeniem stołu ogrodowego przy próbie opracowania żółtej i niezniszczalnej folii (szczegóły przemilczmy). Akcję zauważyła nawet jedna z lokalnych gazet - Echo Podwarszawskie - jednak udało im się w jednym tekście przekręcić większość faktów co do akcji (kto, dlaczego to robi itp.). Sprostowanie zamieścili tylko w internetowym wydaniu gazety.
Mimo usprawnień w technologii rozkłady są nadal niszczone, podpalane, zrywane, tak więc trzeba je co kilka tygodni uzupełniać. Ostatnio z przystanku na Szkolnej zerwano rozkład razem z całą metalową ścianką przystanku - ale, jak często powiada Krzysiek - nie należy nad tym za bardzo rozmyślać, by nie dojść do załamujących wniosków. To jak Krzysztofie - przyklejamy w ten weekend? :-)

TOMEK: W październiku 2002 na forum GW znalazłem linkę do Portalu Społeczności Marek, a już w maju 2003 brałem udział w organizacji akcji "Wiosna w Markach". Uwierzcie, że jak na mnie to tempo niezwykle zawrotne. A wszystko przez cytowane już "zacznijcie coś robić" Ani. Okazało się bowiem, że już ktoś "coś robi" i jeszcze chce się z nami spotkać. Tak po prostu zaczęła się znajomość z Panami redaktorami, Krzysztofem i Rafałem.
Napisałeś Rafale, że głównie dzięki Ani i mnie portal zaczął wychodzić do świata realnego. Powiem, że to musiało tak czy inaczej nastąpić, bo taka jest kolej rzeczy ;-)))))))
Wyjście portalu "na miasto" tak naprawdę udało się przypadkiem odpowiednio stopniować: Sylwester na Safaji, akcja przystankowa oraz kilka spotkań forumowiczów w Bryce to była tylko przygrywka do prawdziwej konfrontacji z "realem", jaką była "Wiosna w Markach" czyli sprzątanie miasta połączone z piknikiem.
Sam pomysł wyszedł od Ani, a czy pamiętacie, że rozpatrywaliśmy go bardzo delikatnie na kilku spotkaniach redakcyjnych. Aż Krzysztof w końcu zapytał to robimy to sprzątanie, czy nie? Wyjął wtedy swój wielgachny notes (a mówię Wam to robi wrażenie, bo on tam na serio wszystko zapisuje i potem innych szantażuje ;-)), w którym powstał plan przygotowań. Cele były jasne: rozpropagować portal i rozruszać środowisko mareckie. Do tego potrzebna była masa rzeczy: worki na śmieci, plakaty, grille, kiełbaski, pstrągi, widelce itd. i jeszcze baloniki. I jeszcze potrzebni byli ludzie. Trochę pomógł Urząd Miasta, udało nam się do akcji zaprosić Harcerzy i Klub "Szansa", sprzątali Marki także burmistrz i radni. Wszystko zakończyło się bardzo udanym piknikiem, na którym grilował oczywiście Krzysiek, a śpiewali oczywiście harcerze. Tak myślę, że to był niewielki, taki w sam raz na miarę Marek sukces portalu. Może jeszcze kiedyś....
A poza światem realnym życie portalu to proza, którą głównie piszą Krzysztof z Rafałem, to oni "odwalają" czarną robotę, której efekty można zobaczyć na www.marki.net.pl ;-).

KRZYSZTOF: My tu sobie gawędzimy a nie wspomnieliśmy rzeczy najważniejszej: przecież nie byłoby portalu, gdyby nie współpraca wielu mieszkańców i oczywiście przedstawicieli rozmaitych instytucji i organizacji mareckich. Nie sposób wszystkich tu wymienić, natomiast są uwiecznieni na stronach portalu. Warto więc podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że portal marki.net.pl cieszy się zainteresowaniem i że przetrwał już rok. Serdecznie dziękujemy.

Galeria

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry