Absolutnie się z tym nie zgadzam - Wywiad z Grzegorzem Miechowiczem

Jacek Orych Marcovia

 25 października 2012    21:09

Wywiad ukazał się w tygodniku Wieści Podwarszawskie 21.10.2012 (nr 42 (1115))

-------

Absolutnie się z tym nie zgadzam

  O kontrowersjach wokół klubu i jego aktualnej sytuacji mówi Grzegorz Miechowicz, wiceprezes Marcovii.    Kto rządzi w Marcovii? Zarząd. Ale to Pan, chociaż wiceprezes wskazywany jest jako szef. Wszystko co dobre i złe w Marcovii przypisywane jest Panu. Słusznie? Wszystkie decyzje, które są najważniejsze dla Marcovii podejmujemy demokratycznie. Spotykamy się w zarządzie przynajmniej raz w miesiącu. Ja najwięcej czasu poświęcam Marcovii ze względu na moją pracę. Mam czas, w Markach mam swoją firmę. To w Pana kierunku padły oskarżenia na czerwcowej sesji Rady Miasta Marki o prywatny folwark, o odrzucanie wniosków o przystąpienie do stowarzyszenia. Ile w tym prawdy? Absolutnie się z tym nie zgadzam. To jest do sprawdzenia. Nikt kto złożył deklarację, może oprócz jednej osoby, nie został odrzucony. I to się działo przed ostatnim walnym zgromadzeniem sprawozdawczo-wyborczym Marcovii. Wszyscy zostali przyjęci, oprócz jednej osoby. Taka była decyzja zarządu. "Twarzą" grupy członków i sympatyków Marcovii, która wystosowała list do radnych był pan Marek Zieliński. Twierdzi, że jako członek zarządu nie miał wglądu w finanse klubu, z tego powodu zrezygnował. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Tylko dzięki temu, że zaprosiłem pana Marka Zielińskiego do współpracy został wybrany na członka zarządu. Wydawało mi się, że nasza współpraca będzie się dobrze układała. Natomiast z różnych powodów tak nie było. Pan Marek ma charakter dosyć trudny, wybuchowy. Nie zgadzaliśmy się jeżeli chodzi o dalszy rozwój klubu. Pan Marek chciał, żeby rozwijała się pierwsza drużyna, ja i większość zarządu stawiamy na rozwój sekcji młodzieżowych. Oprócz zarzutów o prywatny folwark, pojawił się wniosek o kontrolę finansową klubu. Tak, ale to co się ukazuje w mediach nie jest prawdą. Nie mamy żadnej odgórnej dotacji z urzędu miasta. Wygrywamy coroczne konkursy na krzewienie kultury fizycznej w mieście, rozwój sportu wśród mieszkańców Marek. Cała dotacja jest przeznaczana na sport młodzieżowy, czy wspiera też pierwszą drużynę? Dotacja nie ogranicza nas do drużyny młodzieżowej. Opłacani są sędziowie czy trenerzy dla pierwszej drużyny. Ale z dotacji rozliczamy się corocznie, jest to do wglądu, każdy może sobie sprawdzić na co pieniądze są wydawane. Sprawa Marcovii trafiła do komisji rewizyjnej Rady Miasta Marki... Mamy opinię prawną zrobioną przez kancelarię, która obsługuje urząd miasta, mówiąca o tym, że ani rada, ani komisja nie mają prawa kontrolować Marcovii jako stowarzyszenia. Funkcję kontrolną ma burmistrz i jego pracownicy posiadający stosowne uprawnienia. Mimo to, burmistrz zlecił kontrolę audytorowi zewnętrznemu. Corocznie jesteśmy kontrolowani pod każdym względem, wszystko rozliczane jest podstawie faktur i rachunków. Przed rozstrzygnięciem konkursu musimy złożyć budżet, na co będziemy wydawali pieniądze i z tego jesteśmy rozliczani. Wszystko jest przejrzyste, nie mamy żadnej dowolności w wydatkowaniu dotacji. Nie możemy np. płacić zawodnikom pierwszego zespołu, bo pieniądze przeznaczone są na ściśle określone cele. Nie obawia się  Pan audytu? Wyniki zamkną usta krytykom? Absolutnie nie. Kontrola się odbędzie, nie mamy żadnych tajemnic. Na czym polegała współpraca z Polonią Warszawa? Brak było inwestycji ze strony miasta jeżeli chodzi o nasz klub. Mieliśmy jedno główne boisko z lat 50-tych, i drugie treningowe, które trudno było nazwać boiskiem. To był kawałek placu z bramkami. Były różne obietnice ze strony miasta, natomiast nie było woli żeby zaangażować pieniądze w Marcovię. Sukcesem zarządu było to, że udało nam się doprowadzić do podpisania umowy z Polonią. To wszystko było robione pod ścisłym nadzorem urzędu miasta - umowy były kontrolowane przez prawników. Pierwsza umowa miasta z Marcovią, a druga Marcovii z Polonią. We wszystkich rozmowach uczestniczył pan burmistrz. Uważam za sukces namówienie ówczesnego prezesa Polonii pana Józefa Wojciechowskiego do współpracy, bo miał inne propozycje. Nie było łatwo, rozmowy toczyły się pół roku, potem podpisaliśmy umowę. Przedmiotem umowy było wybudowanie boisk w zamian za korzystanie z obiektu? Nie tylko. Polonia jest zobowiązana do pokrycia wszelkich kosztów funkcjonowania klubu. Energia, gaz, sprzątanie. Polonia kupiła nam sprzęt dla wszystkich drużyn młodzieżowych i dla pierwszego zespołu, za ok. 60 tys zł. Poza tym mamy inne pożytki z tego, korzystaliśmy ze sztabu szkoleniowego czy sztabu medycznego Polonii. Wcześniej były zapisane trzy boiska trawiaste do zrobienia przez Polonię, udało się wybudować dwa. Podjęliśmy jako zarząd próbę wynegocjowania trzeciego boiska ze sztuczną nawierzchnią. Odbyliśmy kilka spotkań z panem Wojciechowskim w siedzibie JW Construction, brał w nich udział przewodniczący rady miasta, pan Marcin Piotrowski. Wydawało nam się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale niestety życie okazało się trochę brutalne. Przez brak wyników pan Wojciechowski postanowił sprzedać klub. Pan Wojciechowski sprzedaje Polonię, ale zostawia sobie wszelkie roszczenia wynikające ze współpracy z Marcovią... Ja za bardzo się tym nie przejmuję, dlatego że mamy dokumenty mówiące o tym, że umowa wypowiedziana jest nieskutecznie. Podpisał ją pan Norbert Kotala, który w momencie podpisywania dokumentów nie był już członkiem zarządu Polonii. Powodem wypowiedzenia umowy było nie wpuszczenie zawodników Polonii na trening. Obiekty były puste, mogli korzystać. Nie chcieliśmy ich wpuścić samochodami, ponieważ dziwnie się zachowywali. W ogóle ten trening miał się nie odbyć, zawodnicy mieli być na obozie w Katowicach. Ale efektem jest zerwanie umowy, a pan Wojciechowski wysuwa roszczenia w kierunku klubu. Zabawa polega na tym, że jedynym punktem w umowie mówiący o tym, że Polonia może żądać jakichkolwiek odszkodowań za nakłady jest uniemożliwienie odbycia treningu. Według nas mogli odbyć ten trening. Drugim argumentem jest to, że pan Norbert Kotala nie był już członkiem zarządu Polonii. Naszym zdaniem, potwierdzonym przez Polonię jest to, że umowa dalej obowiązuje. Nie ma podstaw do roszczeń w stosunku do miasta czy Marcovii. Polonia nie spełniła innych punktów umowy. Nie przedstawiła kosztorysów inwestycji, do czego była zobowiązana oraz nie dopełniła kilku innych paragrafów. Pod nowym zarządem piłkarze Polonii pojawiają się na treningach? Nie korzystają w tej chwili z umowy. Mimo to zawodnicy i mieszkańcy nie mają się czym martwić? Absolutnie. Umowa obowiązuje, nie ma mowy o odszkodowaniu.

 Rozmawiał Mariusz Misiukiewicz

Galeria

zdjecie: 45026
fot. 1
zdjecie

Jacek Orych

Rocznik 78
2006-2014 Radny Miasta Marki
od 2014 roku Burmistrz Miasta Marki

https//www.facebook.com/BurmistrzMarek

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry